Komentarze: 2
ON czyli to co stracilam bezpowrotnie. ON cale moje szczescie. ON ten, o ktorym mysle gdy oczy zamykam... poprostu ON... ten, ktorego nadal kocham mimo, ze w jego zyciu nie istnieje.
ON czyli to co stracilam bezpowrotnie. ON cale moje szczescie. ON ten, o ktorym mysle gdy oczy zamykam... poprostu ON... ten, ktorego nadal kocham mimo, ze w jego zyciu nie istnieje.
Niby o nim nie mysle, niby mi go nie brakuje, niby nie czuje sie samotna... a jednak placze. Dlaczego?
Zapukalam do Michaella lecz niestety nie otworzyl, pewnie go nie bylo... a szkoda bo tak bardzo potrzebuje odrobiny ciepla. On ma w sobie cieplo, czuje je za kazdym razem gdy rozmawiamy. Przeciez w ogole go nie znam... dlaczego tak bardzo przypomina mi JEGO? A moze to ja chce to widziec? Moze tesknie za bardzo? Powiedzial, ze jestem podobna do NIEJ... czy to mozliwe?
Jestem choc tak jakby mnie nie bylo... nie ma nic co moglo by cos znaczyc dla mnie... nie mam celu, nie mam po co zyc wiec to tak jakby mnie nie bylo...